Słuchała tylko w połowie filozoficznego wywodu swojego wybawcy. Lubiła czasem pogadać na tematy egzystencjonalne, ale nie kiedy dopiero wydostaną ją z łap bandy zbirów. Osobiście nie chciałaby się stać celem obserwacji jakichś służb, szczególnie, że powinna dbać o dobre imię swojej rodziny również w tych stronach. Rozprawa sądowa mogłaby poważnie nadszarpnąć renomę, na którą do tej pory zapracowała sobie w tym miejscu, a na to nie mogła sobie pozwolić. Natychmiast dostrzegła okazję, kiedy przypruł się do nich facet od karabinów.
- Na razie sza. Udawaj - powiedziała półszeptem, po czym stworzyła na swojej twarzy wspaniały, promieniujący szczęściem uśmiech w międzyczasie biorąc pod ramię prawdopodobnie zaskoczonego bisza Neptuna - Ohh... Ja... No cóż, nie jestem w tym dobra, ale - jeszcze bardziej wygięła swe usta puszczając spojrzenie swojemu wybawcy. Oby on też miał jakieś zdolności improwizatorskie - Spróbuję. To chyba dobrze, prawda? - jeśli musiała, uiściła stosowną opłatę za strzał. Udając niepewność, chwyciła strzelbę. Nie za ten koniec co trzeba. Czego się nie robi, żeby stworzyć pozory? Oczywiście po chwili to poprawiła, ale chciała wyglądać maksymalnie nieporęcznie z tą bronią - Yhmm... Dobrze to trzymam? Tak, prawda? - zerkała co chwilę na młodzieńca. Tylko oczy Kaguyi zdradzały fałsz, którym karmiła wszystkich dookoła - Tak, chyba tak - dodatkowo jej głos był bardzo łagodny, jakby była zupełnie inną osobą. Z samego zachowania dałoby się wywnioskować, że jest licealistką, albo bardzo młodą studentką. Niestety, latka leciały.
Kiedy już zabrała się poważnie za strzał, za cel obrała sobie środkową tarczę. Była praworęczna lewooczna - podobno tak mieli najlepsi snajperzy na świecie. Upewniła się, że trzyma strzelbę prosto. Znała podstawy, więc zerknęła też, czy z celownikiem wszystko w porządku. W końcu koleś mógł naciągać wszystkich, a na przykład nie regulował muszki. Jeśli wszystko wydawało się idealne, uniosła broń, po czym wstrzymała oddech. Wyciszyła się przymykając prawe oko. Bywała czasami na strzelnicy, ale nie na tyle często, by dorównywać poziomem profesjonalistom. Jej palec spoczął na spuście. Mijały kolejne sekundy, kiedy ona wciskała bardzo powoli spust. Tylko totalni amatorzy strzelają od razu, przez co broń łatwo zmienia pozycję w momencie wystrzału. W końcu, zanim powietrze zaczęło jej się kończyć, rozległ się brzęk. Strzałka poleciała w kierunku tarczy...