We wschodniej części "Miasta Akademickiego" leży jeden z kilku cmentarzy. Ten jest wyjątkowo zwyczajny, na całkowitym uboczu, na sporej połaci pustego terenu. Zazwyczaj chowani są tutaj normalni mieszkańcy, rzadziej jakieś znane osobistości. Otoczony jest czarnym stalowym ogrodzeniem, wokół którego rośnie wiele drzew. Są one obecne również między nagrobkami podobnie jak niektóre z ładniejszych krzewów. Wejście to duża brama utrzymana w stylu ogrodzenia. Mniej-więcej na środku terenu stoi mała kaplica wykonana z jasnego marmuru. Jest ozdobiona srebrnymi i złotymi elementami - oczywiście tylko pozłacanymi. Dach ma w kształcie kopuły. Wewnątrz można znaleźć po 3 ławki z dwóch stron, na środku ołtarz, a za nim duży, drewniany krzyż. Sam cmentarz jest dosyć spory, chociaż większość terenu to pusta ziemia gotowa do wykupienia, by jakiś zmarły mógł spoczywać w spokoju.
Co sprowadziło Nicolaia na cmentarz? W końcu chciał zabić nudę. Może mu się udało i potrzebował ją teraz zakopać? Jednak odpuśćmy sobie nieśmieszne żarty. Nie wiedział dokładnie dlaczego tutaj przyszedł. Zwyczajnie mało zwiedzał wschodnią część miasta zatem podróże po niej doprowadziły go do tego miejsca, miejsca spoczynku zmarłych. Sam Nico nie był osobą wierzącą, co prawda jego matka była katoliczką, lecz ojciec już ateistą zatem dzieci wychowywane były z możliwością wyboru. Siostra przejęła wierzenie taty, zaś białowłosy doszedł do własnych wniosków i został deistą. Długie rozmyślania na tematy, które były mu tak odległe sprowadziły go do teorii, że mógł Bóg stworzyć machinę jaką jest świat, a teraz ją porzucił.
Wracając jednak do tematu - młody Esper postanowił się chwilkę przejść po tym miejscu. Zachowywał ciszę i spokój, a nawet atmosfera otoczenia sprawiła, że usiadł na jednej z ławek zaraz przy wejściu i oddał się chwilowej zadumie. Tak spoglądając w niebo milczał, jego oczy zdawały się patrzeć na coś dalej niż tylko niebo. W głowie zaś roiło się od różnych myśli, głównie nad słusznością swoich poglądów na temat wiary. Otaczające go nagrobki z tymi wszystkimi wspaniałymi napisami zdawały się uderzać wprost w niego dając mu do myślenia, że może się mylić. Kto jednak wie jak jest naprawdę? Jedynym sposobem jest śmierć, a jemu się nie śpieszyło na tamtą stronę zbadać jak to jest.
***
Co sprowadziło Nicolaia na cmentarz? W końcu chciał zabić nudę. Może mu się udało i potrzebował ją teraz zakopać? Jednak odpuśćmy sobie nieśmieszne żarty. Nie wiedział dokładnie dlaczego tutaj przyszedł. Zwyczajnie mało zwiedzał wschodnią część miasta zatem podróże po niej doprowadziły go do tego miejsca, miejsca spoczynku zmarłych. Sam Nico nie był osobą wierzącą, co prawda jego matka była katoliczką, lecz ojciec już ateistą zatem dzieci wychowywane były z możliwością wyboru. Siostra przejęła wierzenie taty, zaś białowłosy doszedł do własnych wniosków i został deistą. Długie rozmyślania na tematy, które były mu tak odległe sprowadziły go do teorii, że mógł Bóg stworzyć machinę jaką jest świat, a teraz ją porzucił.
Wracając jednak do tematu - młody Esper postanowił się chwilkę przejść po tym miejscu. Zachowywał ciszę i spokój, a nawet atmosfera otoczenia sprawiła, że usiadł na jednej z ławek zaraz przy wejściu i oddał się chwilowej zadumie. Tak spoglądając w niebo milczał, jego oczy zdawały się patrzeć na coś dalej niż tylko niebo. W głowie zaś roiło się od różnych myśli, głównie nad słusznością swoich poglądów na temat wiary. Otaczające go nagrobki z tymi wszystkimi wspaniałymi napisami zdawały się uderzać wprost w niego dając mu do myślenia, że może się mylić. Kto jednak wie jak jest naprawdę? Jedynym sposobem jest śmierć, a jemu się nie śpieszyło na tamtą stronę zbadać jak to jest.